Niebawem odbyło się posiedzenie przedstawicieli wszystkich parlamentarnych stronnictw polskich. Na tym posiedzeniu upoważniono mnie jako przewodniczącego najliczniejszego klubu parlamentarnego do zwołania wszystkich posłów polskich z Galicji, celem powzięcia postanowień wobec wypadków, jakie zaszły i jakich należało się spodziewać. Posiedzenie to zostało zwołane na 28 października 1918 r. w Krakowie, do sali magistratu, w której jeszcze żyły echa obrad i rozbicia Koła Sejmowego w r. 1917.
Obrady były bardzo gorące, niekiedy nawet burzliwe. Główny powód stanowiła różnica poglądów na utworzony przez Radę Regencyjną rząd Świeżyńskiego w Warszawie. Socjaliści dowodzili, że był to rząd jednostronny, złożony z samych zwolenników Narodowej Demokracji. Myśmy się zbytnio tym nie przejmowali. Nie było również jednomyślności co do wyboru siedziby utworzyć się mającego ciała o charakterze tymczasowego rządu dla Galicji. Po długich sporach, już bardzo późną nocą, uchwalono rezolucję stwierdzającą, że ziemie polskie znajdujące się dotąd w obrębie monarchii austro-węgierskiej należą do państwa polskiego. Dla tych ziem postanowiono utworzyć Polską Komisję Likwidacyjną złożoną z 22 posłów wybranych według klucza partyjnego i jednego przedstawiciela Śląska Cieszyńskiego. [...]
Utworzona w ten sposób PKL miała objąć cały zarząd administracji państwowej w zaborze austriackim. Wobec wyłaniających się trudności upoważniono prezydium, składające się z posłów: dr. Tertila, Aleksandra Skarbka, Wincentego Witosa i ks. Józefa Londzina ze Śląska, do wykonywania najpilniejszych czynności. Spory w łonie samym polskich stronnictw, niezdecydowanie socjalistów, zbytnie oglądanie się na Warszawę narodowych demokratów i konserwatystów ogromnie opóźniły i utrudniały pracę.
Kraków, 28 października
Wincenty Witos, Moje wspomnienia, t. II, Paryż 1964.
Komisja Likwidacyjna krakowska, która iure caduco przywłaszczyła sobie władzę w Galicji, jest właściwie komisją dezorganizacyjną. Komisarzem ludowym wojny jest malarz Tetmajer. Komisarzem spraw wewnętrznych — Lasocki, który mianuje na wszystkie powiaty komisarzy ludowych. W niektórych powiatach zamianował komisarzami ludowymi chłopów. Prócz tego upoważnia do tworzenia po powiatach sowietów do kontrolowania komisarzy. Niby to, mają to być rady przyboczne i kontrolujące pod nazwą powiatowych komisji likwidacyjnych.
W sprawie kolbuszowskiej niewiele mogłem wpłynąć. Lasocki przyjął mię tym, żebym mu dał święty spokój, bo on już nie wie, gdzie ma głowę.
Na moją uwagę, że szef administracji w takim przełomowym czasie powinien mieć głowę na karku — raczył mię nareszcie wysłuchać. Stwierdził jednak, że nie można ograniczać swobody wiecowania. Że komisje likwidacyjne po powiatach muszą być utworzone jako kontrola komisarza. Gdy zwróciłem uwagę, że to jest anarchia i że żaden porządny przezwany komisarzem ludowym starosta w tych warunkach nie wytrzyma — przyznał mi Lasocki słuszność, twierdząc jednak, że na to mi nie poradzi i że gdyby jego nie było, anarchia byłaby jeszcze większa.
[...]
Odniosłem wrażenie, że spomiędzy członków PKL nikt właściwie niczego dobrze nie rozumie. Każdy rządzi na swą rękę. Witos wystawia przepustki ze swoim podpisem. Chcą drukować banknoty, stemple i znaczki pocztowe, nie rozumiejąc, że ich banknoty nie będą miały żadnej wartości.
Jest to zabawa w rząd, farsa, która byłaby śmieszna, gdyby nie przyczyniała się do szerzenia anarchii.
Kraków, 16 listopada
Jan Hupka, Z czasów wielkiej wojny. Pamiętnik nie kombatanta, Lwów 1937.